środa, 5 grudnia 2012

Felieton #4 - Nazwa, jak się paczy...


     Od dluższego czasu, z miną mówiąca "What the Fu*k" i zamaskowanym śmiechem, przyglądam się reklamom znanych leków... Po prostu ręce opadają, a doslowność ich nazw jest rozbrajająca.
     Oto kilka przykladów...
  • Gardlox - na ból gardla
  • Gripex - na grypę (naprawdę?! :o)
  • 2KC - na kaca
  • Nosaler - na katar alergiczny
  • jakiś tam (f)Ap(f)Ap na ból glowy... ale czemu nie ból ręki?!
     Ja z kolei, idąc tą analogią, dam wam swoje przyklady:
  • Czopki - Wdupex
  • Na sracz...yyy... grypę jelitową - Srakostop
  • maść na otarcia kolan - Oralex
  • Tabletki na porost inteligencji - Debilex (ZAMAWIAM PIERWSZE OPAKOWANIE!)
     Tak sobie myślę... tylko Polak jest w stanie wymyślić takie nazwy... czemu?
-Bo tylko Polak chodzi w sandalach i skarpetkach.
-Tylko Polak wymyśla genialne pomysly po alkoholu i od razu je stosuje.

     Niektóre z powyższych nazw są przaśne, ale mają swój urok... coś jak biale skarpety do czarnych mokasynów.
     Czasami myślę, że reklamy takich specyfików mają skutek oglupiający, co widać na codzień (Felieton #2 :) ). podają nam ich dzialanie, jak na tacy, bo co? bo sami nie myślimy? Bo to od debila, dla debila?
a może... bo jesteśmy na tyle tępi, że wsadzimy sobie czopek do ust, a tabletkę na sraczkę...ekhm... odwrotną stroną medalu? Nie wiem. Ale kiedyś się dowiem i wam powiem.
Pozdrawiam i HYC!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz