Żyjemy, umieramy. Normalka! Ale jakby na to nie patrzeć w szkole spędzamy calą mlodość.
Wielu doroslych wypowiada się na ten temat, twierdząc, że byl to ich najlepszy okres w życiu... Ja podchodzę do tego tematu sceptycznie, bo wciąż jestem uczniakiem.
Po takim króciutkim wstępie - konkrety. Zastanawialiście się kiedykurdekolwiek, co by bylo, gdyby nasi nauczyciele podchodzili do swojej pracy z większym luzem?
Jakie skutki mogloby przynieść dziecinne zachowanie pedagogów?
Pozwolę sobie przytoczyć kilka moich propozycji, jak wyglądalaby lekcja...
Situacjone 1 - Siedzicie na lekcji... dajmy na to...chemii (TAAAK! Wy też jej nienawidzicie!) nagle wasza kochana pani każe wyjąć karteczki (Jesteście wtedy źli? smutni? njee... Jesteście wkur*ieni, jak kot wrzucony do wody!) po ich wyciągnięciu slyszycie zdanie:
-Podpiszcie się i napiszcie zadanko: 1. Oblicz. 2+2, 2x2, 2:1.
Co wtedy odczuwacie? Ja jestem wściekly, że ktoś traktuje mnie jak debila!... ale teoretycznie to pozytyw...
Situacjone 2 - Robicie w klasie co chcecie. Robicie z siebie wręcz regularnych, patologicznych kretynów. A wasz nauczyciel... dolącza się do beztroskiej zabawy rzucania kulkami papieru w innych... GDZIE JA KU*WA JESTEM?! W ZOO?!
Móglbym wymieniać tak, że hoho, ale mi się nie chce...
Podsumuję. W szkole, jakby na to nie pacz?... patrz... pacz?...patsz... GAPIĆ SIĘ!, za duży luz to bląd.
Mamy niby wyjść na ludzi, od których zależą losy kraju i świata, a nie na malpy, kicające po drzewach w dżungli...
Pozdrawiam i... HYC!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz